Anonymous wywodzą się od 4chanowych trolli?
W internecie można znaleźć wiele różnych dat dotyczących powstania Anonymous. Wymieniane są 2003 rok, 2004, 2006, a nawet 2000. Choć kwestie dat są niespójne, to w przypadku miejsca powstania Anonymous nie ma takich problemów. Wymienia się tutaj fora internetowe 4chan i Something Awful – to zresztą temu pierwszemu grupa zawdzięcza swoją nazwę. Użytkownicy 4chana automatycznie podpisywani są na forum jako „Anonymous”, czyli – anonimowy. Dale Beran – dziennikarz The Atlantic jako twórcę Anonymous wskazuje kanadyjskiego hakera Aubreya „Kirtanera” Cottle’a, który w okolicach 2000 roku miał należeć do grupy internetowych trolli.
To właśnie ta grupa miała określać siebie jako Anonymous i rozpoczynała pierwsze hakerskie ataki. Cottle miał wówczas około 13–14 lat. Początkowo grupa spamowała, rajdowała i DDoSowała różne strony internetowe, gry online, czaty, a czasem atakowała także skrajnie prawicowego dziennikarza Hala Turnera czy Kościół Scjentologiczny. To właśnie z tych dwóch ostatnich wydarzeń Anonymous zasłynęli przy początkach swojej działalności najbardziej. Z czasem 4chan przestał akceptować tego typu trolling, toteż w około 2005 roku grupa przeniosła się na stronę stworzoną przez Cottle’a – 420chan.
Forum to istnieje do dziś i już od początku swojego istnienia było poświęcone… rekreacyjnemu zażywaniu narkotyków (głównie marihuany, stąd 420 w nazwie serwisu), społeczności LGBT, ale też atakom hakerskim. W 2007 roku do drzwi domu Aubreya miało zapukać CSIS (Kanadyjska Tajna Służba Wywiadowcza), która zapytała hakera, czy chce wykorzystać swoje umiejętności w słusznym celu – w walce z Al-Kaidą, choć ten nie bardzo wiedział, jak miałby w tej kwestii pomóc. Rok później Cottle zaczął się jednak wycofywać z haktywizmu, gdyż miał zostać sfotografowany przez członków Kościoła Scjentologicznego. Cottle obawiał się o życie swoje i swoich bliskich. Jak sam przyznał – starał się w jakiś sposób zakończyć działalność Anonymous, a nawet zdyskredytować grupę, jednak bez skutku.
Haker wycofał się na kilka lat i powrócił dopiero w 2020 roku, kiedy to odrodzone Anonymous postanowiło walczyć z ruchem QAnon – prawicowymi teoretykami spiskowymi wspierającymi Donalda Trumpa. QAnon twierdzą m.in., że światowymi bankami centralnymi steruje rodzina Rothschildów, administracja Baracka Obamy była uwikłana w handel dziećmi, Angela Merkel to wnuczka Hitlera, a Kim Dzong Un to marionetka ustanowiona w Korei Płn przez CIA. To także zwolennikom QAnon przypisuje się atak na Kapitol USA w 2021 roku.
Początki działalności Anonymous – walka ze scjentologią
Anonymous początkowo nie było związane ściśle z haktywizmem. Wręcz przeciwnie – grupa ta wykazywała się sporą szkodliwością. W 2006 roku Anonymous zaatakowało fińską grę społecznościową Habbo Hotel, blokując użytkownikom dostęp do cyfrowej pływalni, twierdząc, że jest ona zablokowana z powodu „awarii i AIDS”. Z kolei w 2008 roku hakerzy zaatakowali stronę Epilepsy Foundation, która pomaga osobom cierpiącym na padaczkę. Anonymous miało zamieścić na witrynie mnóstwo migających animacji, które mogły wywołać napady epileptyczne u użytkowników. Atak ten potwierdził w 2021 roku sam Aubrey Cottle w wywiadzie dla Vice News i przeprosił za niego po latach.
Pierwsi członkowie związani z grupą Anonymous dręczyli również rodziców Mitchella Hendersona – nastolatka, który zastrzelił się z powodu zgubienia swojego iPoda. Na 4chanie pojawiały się parodie kondolencji składanych rodzinie samobójcy, jak i drastyczne filmiki i zdjęcia. Jeden z członków Anonymous zadzwonił nawet do rodziców Hendersona, podając się za jego ducha. Sporą część wybryków wczesnego Anonymous dokumentowała Encyclopedia Dramatica.
Z haktywizmem grupa związała się w zasadzie w 2008 roku właśnie przy okazji serii działań przeciwko Kościołowi Scjentologicznemu. Dlaczego? To ze względu na list, jaki wystosował Kościół wobec bloga plotkarskiego Gawker. Serwis ten opublikował wideo z Tomem Cruisem – jednym z członków Kościoła Scjentologicznego – w którym chwalił on swoją religię. Członkowie Kościoła uznali to za „naruszenie praw autorskich”. Haktywiści zamieścili na YouTubie film, w którym przekazali wiadomość do przywódców Kościoła Scjentologicznego: „Dla dobra twoich zwolenników, dla dobra ludzkości – dla śmiechu – usuniemy was z internetu.”
Anonymous blokowało linię telefoniczną organizacji, wysyłało masowo czarne faksy, żeby marnować wkłady atramentowe w siedzibie kościoła i DDoSowała jego strony internetowe za pomocą aplikacji Gigaloader i JMeter (później także Low Orbit Ion Cannon). Scjentolodzy szybko obronili się przed atakiem Anonymous, a co więcej – doprowadzili do aresztowania kilku haktywistów, którzy nie ukryli swoich adresów IP. Te wydarzenia wyciągnęły 10 lutego 2008 roku na ulicę setki protestujących, którzy manifestowali przy budynkach scjentologów na całym świecie.
Protestujący, żeby ukryć swoją tożsamość, zakładali maski Guya Fawkesa – angielskiego spiskowca z XVII wieku, któremu popkultura nadała drugie życie dzięki komiksowi Alana Moore’a – „V jak vendetta” i jego adaptacji. Główny bohater dzieła niejaki V walczył z totalitarnym systemem, toteż haktywiści i ich zwolennicy zaczęli się utożsamiać z tym symbolem. Maska Fawkesa zastąpiła dotychczasowy znak rozpoznawczy hakerów – czarnoskórego mężczyznę w szarym garniturze i afro.
Walka ze scjentologią, jak i same protesty trwały blisko rok, jednak nie przyniosły większych efektów. Był to jednak pierwszy moment w historii Anonymous, kiedy haktywiści poczuli, że mają jakąś formę mocy sprawczej i wpływ na świat rzeczywisty – a nie tylko ten wirtualny. Od tamtej pory Anonymous znacznie poprawiło swoje bezpieczeństwo w sieci, a sama grupa podzieliła się na haktywistów tzw. moralflags, jak i trolli. Haktywiści są jednak znacznie bardziej kojarzeni z Anonymous i niejako stanowią trzon tej tożsamości. Trolle z kolei funkcjonują nadal, ale utożsamia się ich obecnie bardziej z kulturą tzw. chanów, czyli serwisów podobnych do 4chana. Polskim ich odpowiednikiem są np. karachany – użytkownicy zamkniętego forum karachan.org.
W tym miejscu warto jednak zaznaczyć, że Anonymous jako takie jest bardziej symbolem. To zdecentralizowana grupa pozbawiona przywódcy. W różnych momentach swojej historii miała odmienne cele i filozofię. Anonymous są czymś w rodzaju pirackiej bandery Wesołego Rogera – flagą wywieszaną przez różne grupy, a nawet pojedyncze osoby, które niekoniecznie muszą ze sobą współpracować. W różnych krajach występują też pewne lokalne oddziały, które mogą być bardziej scentralizowane i skoordynowane, przykładem jest chociażby AnonPoland czy AnonSlovenia.
Anonymous walczą przeciwko ACTA, rasizmowi w policji i reżimom
Po akcji przeciwko scjentologii haktywiści coraz częściej zaczęli występować przeciwko reżimom. W 2009 roku wsparli Irańczyków protestujących przeciwko fałszerstwom wyborczym i sytuacji politycznej w ich kraju. Anonymous wraz z pirackim serwisem The Pirate Bay założyli stronę z międzynarodowym poparciem dla protestujących, umożliwiając im także wymianę informacji. W międzyczasie wykazywali także poparcie dla niecenzurowania treści w internecie i piractwa. Anonymous są bowiem mocno powiązani ze wspomnianym The Pirate Bay, które udostępnia mnóstwo kradzionych treści, plików, materiałów wideo i gier w internecie.
2 maja 2011 roku Anonymous wypowiedziało wojnę przeciwko faszystom i nacjonalistom. Na początku stycznia 2012 roku zaatakowali liczne strony i fora powiązane z organizacjami faszystowskimi, a także sklepy sprzedające gadżety kojarzone z tą ideologią. Anonymous upubliczniło dane adresowe tysięcy faszyzujących osób i wskazało na powiązania byłego kandydata na prezydenta USA Rona Paula z neonazizmem. Haktywiści walczyli też przeciwko Fideszowi, Watykanowi, rządowi Nigerii, ChRL, Ku Klux Klan, ISIS, talibom i Al-Kaidzie, jak i wspierali Arabską Wiosnę. Anonymous występowało także przeciwko policji w Missouri, której funkcjonariusz w 2014 roku zastrzelił 18-letniego Afroamerykanina Michaela Browna. Podobną akcję przeprowadzili w 2020 roku przy okazji śmierci George’a Floyda.
Haktywiści nigdy nie zapomnieli jednak o swoich korzeniach, tj. walce przeciwko korporacjom i dla wolności słowa oraz treści w internecie. W 2009 roku ich atakiem padło YouTube, które usuwało niektóre teledyski ze swojej platformy. Anonymous zorganizowali akcję polegającą na przesyłaniu do serwisów mnóstwo filmów pornograficznych pod zmienionymi tytułami. Akcję tę powtórzono rok później.
Stąd też nie dziwi sprzeciw grupy wobec projektów ustawy PIPA, SOPA i ACTA, wokół których wybuchły protesty w całej Europie i USA w 2012 roku. Hakerzy zablokowali wówczas m.in. oficjalną stronę premiera RP, CIA, kolumbijskiego ministerstwa obrony czy chilijskiej biblioteki narodowej, atakowali Lady Gagę, Kim Kardashian, Taylor Swift czy Justina Biebera, którzy poparli projekty, a nawet udostępnili kodowaną telekonferencję między FBI a Scotland Yardem. Haktywiści upublicznili także dane adresowe 28 tys. członków rządzącej w Czechach Obywatelskiej Partii Demokratycznej.
W okolicach 2016 roku działalność Anonymous znacząco osłabła. Sporo haktywistów zostało aresztowanych m.in. przez Interpol, a operacje przeprowadzane przez hakerów nie były aż tak głośne i wpływające na życie społeczne czy polityczne. Ruch „odrodził się” w zasadzie w 2020 roku. Haktywiści włamali się na oficjalny serwis ONZ, gdzie utworzyli podstronę dla nieuznawanego przez większość państw Tajwanu (Republiki Chińskiej). Kraj ten od 1971 roku nie ma siedziby ONZ, a to za sprawą Chińskiej Republiki Ludowej. O Anonymous ponownie zaczęło być głośno jednak dopiero przy okazji wspomnianej śmierci George’a Floyda. Wówczas haktywiści zDDoSowali stronę policji w Minneapolis.
Anonymous kontra Rosja
Obecnie Anonymous przeżywa „drugą młodość” z powodu rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Haktywiści oficjalnie wypowiedzieli wojnę przeciwko Rosji, a także markom, które postanowiły nadal prowadzić w niej działalność. Hakerzy atakowali strony rosyjskich mediów czy ministerstw. Zhakowali także tamtejszą telewizję, gdzie puszczali materiały przedstawiające obraz wojny na Ukrainie. Anonymous upubliczniło także 200 GB maili od białoruskiego producenta broni Tetraedr, który zapewnia wsparcie logistyczne Rosji. Udostępnili także 28 GB danych z Rosyjskiego Banku Centralnego, a także atakowali putinowskich oligarchów.
To nie pierwszy raz, kiedy grupa występuje przeciwko rosyjskiemu rządowi. Rosja była atakowana przez hakerów już w 2012 roku. Nigdy nie działo się to jednak na tak dużą i skoordynowaną skalę. Anonymous zaatakowało także koncerny, które nie chciały wycofać swojej działalności z Rosji, chodzi m.in. o Nestle. Haktywiści ujawnili 10 GB danych, które zawierały informacje na temat 100 tys. klientów biznesowych koncernu.
O działaniach i historii Anonymous można byłoby napisać książkę, czy nakręcić film dokumentalny. I w zasadzie to kilka takich dzieł powstało, m.in. książka: „Hacker, Hoaxer, Whistleblower, Spy – The Many Faces of Anonymous”, czy film „Anonymous: Historia haktywizmu”.
Co jednak z odpowiedzią na pytanie zawarte w tytule? Czy Anonymous to nasi sojusznicy, a może wrogowie? Trudno to jednoznacznie określić, bo – nie ma de facto jednej grupy Anonymous. Pod tym szyldem działało wielu hakerów, trolli i haktywistów, którzy mieli różne cele i odmienne poglądy polityczne. Grupie, która obecnie stoi za Anonymous przypisuje się idee lewicowo liberalne, a czasem wręcz libertariańskie.
I faktycznie coś może w tym być, sądząc nawet na podstawie początków tej zdecentralizowanej organizacji. W końcu występują oni przeciwko reżimom, walczą z rasizmem, faszyzmem czy nacjonalizmem, wspierają społeczność LGBT i występują przeciwko wojnom. Jednak jednocześnie wspierają piractwo, a ich działalność niejednokrotnie stoi na granicy prawa, a niekiedy wręcz je przekracza. Ponadto nie wszystkie osoby stojące za Anonymous są w porządku wobec innych haktywistów czy wolontariuszy. Dość powiedzieć, że ofiarami aresztowań w 2008 r., kiedy grupa walczyła ze scjentologią, były przede wszystkim osoby, którym wręcz wmówiono, że atakowanie poprzez Low Orbit Ion Cannon jest całkowicie legalne.
Można zaryzykować stwierdzeniem, że Anonymous „posyłało na rzeź” swoiste „mięso armatnie”. Obecnie skupienie się grupy na Rosji jest bardzo ważne – nie tyle przez cyfrowe ataki, co nagłaśnianie wydarzeń na Ukrainie i zwracanie uwagi świata przeciwko reżimowi Putina. W ostatecznym rozrachunku Anonymous nie są czarno-biali i nie można powiedzieć, że zawsze postępują właściwie. Jeśli są naszymi sojusznikami, to sojusz ten może być wyjątkowo kruchy.
A czy mają jakiś znaczący wpływ na wojnę w Ukrainie? Raczej symboliczny i PR-owy. Upubliczniane przez nich dane nie spowodują, że sytuacja Ukrainy jakoś znacząco się polepszy. Jednak dzięki swojej działalności zwracają uwagę świata na to, co dzieje się w Ukrainie i przypominają o firmach, które nie wycofały się ze swoimi działaniami biznesowymi z Rosji. Pod względem cyberbezpieczeństwa mogą im nieco nabruździć, ale nie spowodują bezpośrednio przegranej Rosji czy bankructwa firm.