Skip to main content
Loading...
Szukaj
Logowanie
Dane logowania.
Nie masz konta? Załóż je tutaj.
Zarejestruj się
Zarejestruj się
Masz konto? Zaloguj się tutaj.

Kto (nie) edukuje o cyberbezpieczeństwie?

Kto (nie) edukuje o cyberbezpieczeństwie?

Jest godzina 6:49 rano. Nasz bohater niemrawo otwiera jedno oko. Zadaniem noszącym znamiona mission impossible jest dootwarcie drugiego. Piąta klasa podstawówki to nie przelewki, tutaj od pierwszego kontaktu ze światłem słonecznym, każdego dnia człowiek walczy o życie. Unikanie zagrożeń, zasadzek i pułapek to jego drugie imię, pierwszego nie znamy...

Codzienność młodego człowieka 

Klocek lego i narożnik łóżka udało się płynnie ominąć. Tutaj kluczowe okazało się doświadczenie. Wizyta w łazience przez jakiś czas wynikała z jasnego nakazu mamy, teraz jest to już kwestia być albo nie być w szkolnym towarzystwie. Plecak spakowany, a w nim zeszyt z odrobionym zadaniem (tak, to ten typ) – to zasługa własnej motywacji oraz widma rozległych i srogich restrykcji werbalnych idealnie korespondujących z jedynką w dzienniku wstawioną przez nauczyciela.

Po ostatniej lekcji idziemy unikać kolejnych strachów. Spora dawka aktywności fizycznej to „efekt uboczny” potrzeby integracji. Nowy trik z piłką, którego nasz bohater nauczył się podglądając swój autorytet, zrobił na gawiedzi nie lada wrażenie!

Źródła wiedzy tego młodego człowieka to doświadczenie, rodzice, rówieśnicy, własna motywacja, nauczyciele w szkole, autorytety, czasami wiedza i umiejętności są efektem ubocznym innych działań. Nie czuję się jednak komfortowo czytając ten krótki opis dnia młodego człowieka. Przecież tam ani razu nie pojawił się telefon, komputer, tablet. Jak to?

Brak elektroniki – nierealny obraz dnia

Prawda – nieobecność elektroniki i internetu na liście aktywności młodego człowieka czyni tę listę nierealną, wręcz absurdalną. Skoro tak często dzieci i młodzież sięgają do cyber-rzeczywistości, to dlaczego tak ciężko jest mi wskazać skąd czerpią wiedzę na ten temat?

Może ja przesadzam – może nie taki diabeł straszny, albo to tylko ja tego czarta widzę? Czarna lista zagrożeń internetu dla młodzieży w moich oczach to:

  • hejt,
  • uzależnienie od mediów społecznościowych,
  • zaburzone relacje społeczne,
  • zniekształcona wizja rzeczywistości,
  • kradzież tożsamości,
  • kradzież pieniędzy.

Czy któreś z tych pojęć brzmi dla Ciebie jak buzzword? Sorry, ale w takim razie Ty także nie doceniasz ryzyka! Rozumiesz co to znaczy żyć nie wiedząc, czym jest i jak naprawdę działa to, co Cię otacza? Bo na tiktoku czy insta to przecież wyglądało idealnie!

Rodzice kontra technologia – brak wsparcia w edukacji

Rodzice nie uczą dzieci cyberbezpieczeństwa – nie zapraszam do dyskusji! Nie uczą, bo czasami są już tym pokoleniem, które rozwój technologii zaskoczył i wiedza ani świadomość nie podążyła za możliwościami. Ba! Krzyczę głośno, żeby wszyscy słyszeli – rodzice dzisiaj bardzo często są dla dzieci antywzorem i prowokują do popełniania kolejnych edukacyjnych błędów na ścieżce świadomości cyberbezpieczeństwa. 

Życie z nosem w telefonie, sharenting, lekceważące podejście do sposobu przechowywania danych (kopia zapasowa? Kpisz?), to samo hasło do wszystkich serwisów przekazywane koledze przez telefon, bo trzeba się zalogować na jedno i to samo konto firmowe z prywatnego komputera. 

Wyzywanie się w komentarzach, wszechobecna krytyka innych i sławienie siebie w zakresie dostępnym na sweetfoci, ja tak mogę godzinami! Jak to dziecko ma w ogóle wiedzieć, że jest jakieś cyberbezpieczeństwo? Akcją ratunkową nazwałbym tutaj sytuację, w której to dzieci edukują swoich rodziców i dziadków, i to jest możliwe! 

Szukajmy dalej analizując wcześniej zdefiniowaną listę źródeł wiedzy. Nachodzi mnie bardzo smutna refleksja, bo trzeba się sporo naszukać, żeby powiedzieć coś mądrego. Czasami nauczeni własnym doświadczeniem możemy się dowiedzieć jak odzyskać konto na Facebooku. Znajomi i rówieśnicy świetnie poradzą sobie z game boosterem, ale to nie znaczy, że będą w stanie zweryfikować kto naprawdę wysłał do mnie tego maila z pogróżkami czy fałszywą ofertą. Nie usłyszysz od nich także „wyłącz insta, zacznij żyć (ew. przestań umierać)”. 

Samodzielne motywacje czasami prowadzą młodego człowieka do idei „hackingu”. I tu czasami los jest łaskawy, bo nasz bohater zaczyna rozumieć, że tutaj wszystko zależy od niego. Pojawia się świadomość, że hacker to ten dobry a cyberprzestępcą możemy nazwać zarówno cwaniaczka od phishingów jak i politycznie motywowanego eksperta. Uważam, że to najlepszy sposób nauki – zawsze, nie tylko w cyber. I tutaj potrzeba inspiracji, ale o tym trochę dalej.

Szkoła a cyberbezpieczeństwo – niewykorzystane możliwości

Tego akapitu nie chcę napisać, bo te realia sprawiają mi niemal fizyczny ból. Nie mogę go jednak pominąć. Czy dziecko nauczy się cyberbezpieczeństwa w szkole?

Przykro mi, ale najczęściej nie. Nie próbuję nawet diagnozować tej sytuacji, bo to zadanie na książkę, nie na jednorazowy artykuł. Pomocną dłoń wyciąga tu (do mnie oraz do szkół) parę inicjatyw mających na celu popularyzację świadomości i wspieranie w nabywaniu wiedzy na temat cyberzagrożeń

Inicjatywy edukacyjne – promowanie cyfrowej świadomości

Mam wielki zaszczyt na co dzień pracować ze wspaniałymi ludźmi z Cyfrowego Skauta prowadzonego przez ISSA Polska. Skaut ma swoje komiksy i książki, ma swoją grę (offline!) i będzie zaszczycony mogąc wspierać każdą społeczność młodych ludzi w zakresie cyberświadomości

Istnieją również fundacje (np. Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę) które działają zarówno interwencyjnie jak i prewencyjnie: pomagają wyjść z kłopotów i podpowiadają jak w nie nie wpadać. Wielkim doświadczeniem było dla mnie wzięcie udziału w konferencji zorganizowanej z okazji Dni Bezpiecznego Internetu. Poczułem tam w końcu, że ten problem widzą także inni ludzie. Zobaczyłem światełko w tunelu!

Próżno szukać w mediach autorytetów – piłkarzy, muzyków czy aktorów – którzy namawiają swoich fanów do tego, aby ci dowiedzieli się trochę więcej na temat cyber-świata, w którym żyją. Może Oni także nie zdają sobie sprawy z powagi sytuacji, może nie jest to chwytliwy temat – nie wiem dlaczego tak jest. 

Widzę za to coraz więcej inicjatyw edukacyjnych podejmowanych przez instytucje zaufania publicznego (np. Miasto ING w Roblox). Cieszy też, że na froncie walki o cyfrową świadomość dzieci i młodzieży można liczyć na potężny autorytet CERT NASK.

Czy wszystkie te moje dywagacje i wątpliwości mogą mieć jakiś związek z tym, że dziś kolejny raz miały miejsce skuteczne ataki ransomware, firmy straciły miliony rekordów poufnych danych a tysiące młodych osób przeżywa prywatne dramaty w związku z tym, co spotkało ich w sieci? Moim zdaniem tak! 

Czy zatem edukacja w zakresie cyberświadomości mogłaby odmienić naszą e-codzienność? Powtarzam moim znajomym, że praca ludzi w SOC jest strasznie ważna, ale moim zdaniem krzewienie wiedzy na temat internetu wśród dzieci i młodzieży może przynieść więcej sukcesów strategicznych.

Oceń artykuł

Sprawdź się!

Powiązane materiały

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z najnowszymi informacjami na temat
cyberbezpieczeństwa