Skip to main content
Loading...
Szukaj
Logowanie
Dane logowania.
Nie masz konta? Załóż je tutaj.
Zarejestruj się
Zarejestruj się
Masz konto? Zaloguj się tutaj.

Nakładka „na urlopie” na LinkedIn. Warto ją mieć?

Nakładka „na urlopie” na LinkedIn. Warto ją mieć?

Czy informowanie o przebywaniu na wakacjach na LinkedIn to dobry pomysł? Autorka nakładki „na urlopie” uważa, że tak. Eksperci cyberbezpieczeństwa z NASK mówią jasno: informacja o urlopie w kontekście zawodowym powinna zostać tylko w kanałach służbowych.

Studia Cyberbezpieczeństwo WSiZ

O urlopie na Facebooku, Instagramie i… LinkedIn?

Kwestia bezpieczeństwa w mediach społecznościowych to temat stary jak świat. Częstym przedmiotem dyskusji, szczególnie podczas wakacji, jest publikacja w sieci zdjęć i filmów z urlopu. Dotyczy to głównie Facebooka i Instagrama, które poprzez funkcję stories zachęcają do bieżącego chwalenia się tym, że jest się na urlopie. To zły pomysł, o czym wielokrotnie mówiły instytucje takie jak NASK czy Ministerstwo Cyfryzacji, powtarzając, że takie działanie to wręcz otwarte zaproszenie dla przestępców.

Dlaczego? Bo na podstawie zdjęć można zdobyć wiele informacji, i to nie tylko o nas, ale także o naszej rodzinie czy znajomych. Sama sceneria, na tle której się pozuje, zdradza, gdzie się jest. Ponadto w plikach.jpg, oprócz obrazu, często zapisywane są inne dane, takie jak data, czas utworzenia pliku, typ użytego aparatu, marka, model itp.

A jak ma się do tego LinkedIn, gdzie publikacja zdjęć z wakacji jest niepożądaną aktywnością? Na tej platformie można poinformować o urlopie poprzez specjalną nakładkę „na urlopie”. Jej twórczynią jest Magdalena Sobczak, brand managerka w TRAFFIT.

Ponad 570 reakcji i blisko 100 komentarzy

Wpis na LinkedIn, w którym Sobczak deklaruje, że podzieli się autorską nakładką z chętnymi, zdobył ponad 570 reakcji i blisko setkę komentarzy, w tym wiele przychylnych: „Wow, cały team zgodnie stwierdził, że to czad, więc poproszę, zwłaszcza że jesteśmy jeszcze przed urlopem :)”, „chętnie użyję, a jest wersja anglojęzyczna? :)”, „Aaaach, ja już "po", ale poproszę o przesłanie, będę korzystał. ;))”, „proponuję stworzyć anglojęzyczną wersję, która będzie miała lepsze wykorzystanie i zasięg ???? Super pomysł :)”.

Niektórzy komentujący zwrócili jednak uwagę na kwestie bezpieczeństwa: „W kontekście zawodowym to dobry pomysł, ale to rzeczywiście informacja dla przestępców, że jesteśmy bardziej podatni na ataki”, „znam rodzinę, która chwaliła się zdjęciami na social mediach, że plażują za granicą… a jak wrócili, zastali splądrowany dom. Teraz walcz o ubezpieczenie ;)”, „ostrożnie z tym, bo social media to podstawowe źródło informacji dla złodziejskich szajek, które wiedzą, że domy i mieszkania stoją puste”.

Dlaczego zatem powstała nakładka, która potencjalnie stwarza zagrożenie dla jej użytkownika? Jak wyjaśnia w rozmowie z Security Magazine Magdalena Sobczak, impulsem był fakt, że firma, w której pracuje, działa w branży rekrutacyjnej i ze względu na charakter działalności, ta platforma jest dla niej i jej współpracowników ważnym narzędziem pracy.

- Na LinkedInie jesteśmy aktywni codziennie, będąc w stałym kontakcie z naszymi odbiorcami i odpisując na wiadomości. Idąc na urlop, w przypadku maila służbowego ustawiamy autorespondery, a na komunikatorach firmowych statusy (np. na Slacku komunikujemy nieobecność odpowiednią emotikoną). LinkedIn natomiast funkcję autorespondera daje jedynie użytkownikom premium. Stąd pomysł, aby stworzyć coś na kształt statusu informującego o naszej niedostępności – wyjaśnia Security Magazine Magdalena Sobczak.

- Nakładka stworzona została początkowo na potrzeby zaledwie kilku bliskich mi osób, z którymi pozostawałam w kontakcie głównie na portalu LinkedIn. Nie spodziewałam się, że będzie się ona cieszyć tak dużym zainteresowaniem w komentarzach, dlatego postanowiłam udostępnić ją szerzej. Wiele osób uznało ją za przydatne narzędzie. Jego wykorzystanie pozostawiam natomiast do indywidualnej decyzji zainteresowanych – dodaje.

Twórczyni nakładki: będę z niej korzystać

A czy sama twórczyni, idąc na urlop, ją wykorzysta? — Tak, mam zamiar skorzystać z nakładki podczas mojego nadchodzącego urlopu, aby osoby, z którymi jestem w kontakcie głównie na LinkedInie, wiedziały, że na odpowiedź ode mnie będą musiały chwilę poczekać – deklaruje Magdalena Sobczak.

 A co z potencjalnymi zagrożeniami, które może wygenerować nakładka? Magdalena Sobczak zdaje sobie sprawę, że każda publiczna informacja o naszej nieobecności w domu, jaką zamieszczamy w sieci, może nieść ze sobą pewne zagrożenia i stanowić wskazówkę dla potencjalnych złodziei. — Uważam jednak, że w tym przypadku nie ma większego znaczenia, czy jest to nakładka na zdjęcie profilowe, pojedynczy post o tym, że zaczynamy urlop, czy też codzienna publikacja stories z wakacji na Instagramie. Wolne dni często spędzamy też we własnym domu, więc pisanie o nich nie musi być tożsame z informacją o opuszczeniu go – przekonuje Sobczak.

 - Jeśli miałabym dać jedną poradę dotyczącą bezpieczeństwa, podkreśliłabym, aby rozsądnie korzystać z ustawień prywatności LinkedIna (i każdego innego kanału w mediach społecznościowych). Takie portale najczęściej umożliwiają nam podejmowanie decyzji o tym, kto będzie mógł zobaczyć poszczególne informacje na naszym profilu, takie jak dane kontaktowe czy zdjęcie profilowe – dodaje.

NASK: dbajmy o swoją prywatność

Niezależnie od intencji autorki nakładki, eksperci cyberbezpieczeństwa z NASK mówią jasno: informacja o urlopie w kontekście zawodowym powinna zostać tylko w kanałach służbowych, np. w autoodpowiedzi email dla współpracowników czy kontrahentów, wtedy ograniczamy zasięg jej odbiorców.

- Warto zastanowić się nad każdą prywatną informacją na swój temat, którą zamieszczamy w sieci. Codzienna aktywność w Internecie generuje ogromną ilość danych, które razem tworzą cyfrowy ślad każdego użytkownika. Przestępcy internetowi nieustannie zbierają i przetwarzają dostępne publicznie dane, łącznie z danymi uzyskanymi z wycieków, aby zwiększyć szanse na skuteczną kradzież tożsamości czy spersonalizowane ataki phishingowe – mówi w rozmowie z Security Magazine Zuzanna Polak, kierownik Zespołu Budowania Świadomości Cyberbezpieczeństwa. NASK.

Ponadto Polak uważa, że informacja o przebywaniu na urlopie, umieszczona na ogólnodostępnym portalu zawodowym, może być wykorzystana w celu podszycia się pod danego nieobecnego pracownika.  - Cyberprzestępca może wtedy łatwo zmanipulować potencjalnych odbiorców, zastosować nietypowe formy komunikacji ("nie mam dostępu do skrzynki służbowej, więc piszę przez komunikator") i wzbudzić presję ("pomóż mi, zrób ten przelew, bo nie zdążyłam przed urlopem, a to takie ważne"). Podobne scenariusze można mnożyć, wykorzystując również powiązania rodzinne czy przyjacielskie ("wyślij mi kod do szybkiej płatności, bo jestem na urlopie i ukradli mi kartę") – wylicza Zuzanna Polak.

- Dbajmy o swoją prywatność — informacją o urlopie w mediach społecznościowych możemy podzielić się po powrocie – dodaje.

Ustawa Kamilka

Sprawdź się!

Powiązane materiały

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z najnowszymi informacjami na temat
cyberbezpieczeństwa